Dlaczego długi postój przy autostradzie jest groźny dla napędu samochodu?
W trakcie dalekich podróży kierowcy chętnie korzystają z MOP, czyli Miejsc Obsługi Podróżnych. Dzięki nim mogą odpocząć, skorzystać z toalety i coś zjeść. Czy częste korzystanie z MOP jest dobre dla silnika samochodu i dla innych jego podzespołów? Odpowiedź jest jednoznaczna: nie jest.
Długotrwała jazda i przecenianie swoich możliwości może mieć tragiczne skutki. Zmęczony kierowca słabo i powolnie reaguje na zagrożenia. A tych podczas jazdy autostradami i drogami szybkiego ruchu nie brakuje. Jeśli kierowca czuje się zmęczony, powinien jak najszybciej zatrzymać się i odpocząć. Podobnie, jeśli czuje się głodny, spragniony albo potrzebuje odwiedzić toaletę. Po to są Miejsca Obsługi Podróżnych.
Tekst dotyczy przyspieszonego zużycia podzespołów samochodu. Mając do wyboru zdrowie i życie ludzkie lub wydatki na naprawy, wybór wydaje się jasny. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
Dlaczego długi postój na MOP przy autostradzie lub drodze szybkiego ruchu jest szkodliwy? Nie tylko długi postój na MOP, ale równie niebezpieczne i mające niemalże takie same skutki są następujące sytuacje:
• Wjazd na autostradę lub drogę szybkiego ruchu kilkadziesiąt sekund po uruchomieniu silnika;
• Rozpędzenie auta do dużej szybkości kilkadziesiąt sekund po wyjeździe z parkingu;
• Jakakolwiek szybka jazda zaraz po uruchomieniu silnika.
Dlaczego długi postój przy MOP przyspiesza zużycie silnika i osprzętu? Przeanalizujmy typowy przykład.
Kierowca jedzie przez dwie godziny autostradą. Silnik samochodu (benzynowy, diesla, hybrydowy spalinowo-elektryczny) pracuje na wysokich obrotach. Tak samo, jak turbosprężarka, jeśli występuje w danym modelu auta. Olej jest dostarczany do węzłów smarowania pod dużym ciśnieniem i jest mocno rozgrzany, podobnie jak olej w skrzyni biegów, manualnej lub automatycznej dowolnego typu.
Jeśli w silniku i skrzyni biegów jest odpowiednia ilość oleju silnikowego oraz przekładniowego (odpowiedni poziom), jeśli są to oleje o odpowiednich parametrach technicznych, zgodne z zaleceniami producenta samochodu, to wszystko powinno działać bez problemu. Oczywiście, jeśli sprawne są wszystkie czujniki, układ chłodzenia i reszta skomplikowanej układanki, jaką jest układ napędowy współczesnego auta.
Kierowca zamierza odpocząć. Wybiera najbliższy MOP. Zatrzymuje się na nim na ponad godzinę. To minimum, aby mógł chwilę odpocząć. Wszyscy chcą do toalety. Dzieci chcą do baru szybkiej obsługi.
Samochód stoi na parkingu. Silnik się ochładza. Olej silnikowy spływa do miski olejowej. Olej w skrzyni przekładniowej również spływa do dolnej części skrzyni biegów. Obydwa oleje również ochładzają się.
Po ponad godzinie rodzina wraca i wsiada do samochodu. Kierowca uruchamia silnik. Wyjeżdża powoli z MOP po czym wjeżdża na pas dla aut rozpędzających się. Po przejechaniu kilkuset metrów musi zmienić pas i wjechać na jeden z dwóch (lub trzech) pasów ruchu. Aby to zrobić w bezpieczny sposób, musi rozpędzić auto do minimum 110 km/h.
Co się dzieje w silniku i w skrzyni biegów? Układ korbowo-tłokowy pracuje na najwyższych obrotach. Układ smarowania potrzebuje minimum kilkadziesiąt sekund, aby nadać olejowi silnikowemu odpowiednie ciśnienie. Sam olej musi się też rozgrzać. Niektóre podzespoły trą o siebie i zaczynają się ścierać i przegrzewać, bo jeszcze nie ma na nich ochronnego filmu olejowego. Do czego to prowadzi? Do przyspieszonego zużycia podzespołów układu rozrządu, układu korbowo-tłokowego, a także napędu rozrządu na łańcuchu.
Co się dzieje w przekładni? Wszystkie elementy skrzyni biegów pracują na pełnej szybkości, a olej przekładniowy jeszcze nie jest odpowiednio rozgrzany. Przez to części mechaniczne skrzyni biegów też pracują bez odpowiedniego smarowania. I również one podlegają przyspieszonemu zużyciu.
Co się dzieje w turbosprężarce? Wiruje z całą mocą. Co gorsza, na sucho. Układ smarowania nie jest w stanie dostarczyć odpowiedniej ilości oleju do niej, bo jeszcze nie jest w stanie nasmarować silnika. Turbina rozgrzewa się do bardzo wysokiej temperatury, pracuje na sucho, a kiedy trafi do niej olej, jego część może ulec skoksowaniu. A to jeden z powodów niszczenia turbosprężarek.
W trakcie zimy, w trakcie mrozu, płyn przekładniowy i olej silnikowy są mocno zgęstniałe. Czas rozgrzania silnika i skrzyni jest dłuższy. Zatem wszystkie części pracują bez smarowania znacznie dłużej.
Idealna sytuacja to taka, w której kierowca uruchamia auto, przez kilka minut jedzie po mieście/poza miastem, a dopiero wtedy, gdy silnik osiąga temperaturę roboczą, wjeżdża na autostradę. Stopniowo, wszystko się rozgrzewa i wszystko jest odpowiednio smarowane.
Jak to zrobić po długim postoju na MOP? Moim zdaniem można uruchomić silnik na biegu jałowym, poczekać minutę, zrobić kilka kółek na parkingu i dopiero wtedy wjechać na trasę. Problem nie występuję u tych kierowców, którzy mają na pokładzie ogrzewanie postojowe. Kilkanaście minut przez ruszeniem w drogę, ogrzewanie postojowe może podgrzać płyn chłodniczy. Dzięki temu olej silnikowy jest płynny i ładnie rozprowadzi się po silniku. Pozostanie jedynie problem ze skrzynią biegów.
Ktoś może powiedzieć – mamy kolejną przewagę elektromobilności nad samochodami spalinowymi. Bo przecież uruchamiam auto elektryczne, mały akumulator rozruchowy 12 V uruchamia elektronikę, po chwili bateria jest gotowa i ruszam. Nie ma oleju, nic się nie przegrzeje, nic się nie musi rozprowadzić.
To nie do końca prawda. W automatycznej skrzyni redukcyjnej auta elektrycznego 9:1 też jest olej przekładniowy. On też gęstnieje. I też wymaga czasu, żeby się rozgrzać.
Każde naciśnięcie gazu wymaga tego, aby falownik przetworzył ogromną ilość prądu stałego na prąd przemienny. Czy takie nagłe i bardzo silne obciążenie falownika (wyjazd z parkingu po długim postoju i wjechanie na autostradę, rozpędzenie auta do 110 km/h) nie jest dla niego szkodliwe i niszczące? Czy części elektryczne się nie grzeją? Grzeją się. I zużywają się, czego przykłady mamy na co dzień w każdym urządzeniu elektrycznym. Na przykład w reflektorach wykonanych w technologii LED, rzekomo mających wystarczyć na całe życie auta, a psujących się, bo dochodzi w nich do przegrzania elementów elektrycznych i do ataków korozji, na skutek wilgoci (która, cudem dostała do „szczelnej” obudowy).
Michał Lisiak