Alternatywne trasy na wakacje - czy zawsze opłaca się jeździć autostradą?
Sieć autostrad i dróg szybkiego ruchu zdecydowanie się powiększyła. Dzięki temu można szybciej dojechać do celu autem na wakacje. Czy jednak zawsze opłaca się jechać autostradą? A może jest jakaś alternatywa, którą warto wziąć pod uwagę podczas planowania wakacyjnej podróży?
Na autostradach i drogach szybkiego ruchu czyha wiele niebezpieczeństw. Czasami spotkać możemy na nich auta, którymi strach byłoby jechać po mieście, z prędkością 50km/h. Nie chodzi tu o wiek, ale o ich stan techniczny. 20-letni samochód też może być sprawny.
W trakcie sezonu wakacyjnego trzeba czasami czekać pół godziny, żeby wjechać na autostradę. Tymczasem na prowadzącą w tym samym kierunku drogę krajową można wjechać bez żadnego problemu.
Dlaczego nie spróbować slowdrivingu?
Jeśli Twój świat i Twoja praca pędzi przez 11 miesięcy w roku, to nie oznacza, że musisz tak samo pędzić na wakacje. W końcu to ma być urlop i odpoczynek, a nie kolejna okazja do ścigania się z innymi.
Czym jest slowdriving? To sposób jazdy idealny na wakacje albo na weekend. Podróż samochodem po okolicy, albo daleki wyjazd, związany ze zwiedzaniem, odpoczynkiem wśród przyrody, z dala od tłumów, zatłoczonych dróg i wysokich prędkości.
Być może jedziesz 15-ty raz w swoje ulubione miejsce nad morzem. Ale kiedy raz pojedziesz tam zgodnie z zasadami slowdrivingu, możesz odkryć po drodze dziesiątki innych, interesujących miejsc, które Cię zachwycą.
Zaplanuj trasę z ominięciem autostrad i dróg szybkiego ruchu. Skorzystaj z Google Maps albo z przewodnika w formie książki. Na swojej nawigacji GPS w aucie wybierz opcję „omijaj drogi płatne”. Sprawdź, co ciekawego możesz zobaczyć, jadąc do docelowego miejsca. Albo... Po prostu odkrywaj, to, co napotkasz na swojej drodze: piękne jezioro, pałac, zamek, małe, urokliwe miasteczko, stary młyn nad rzeką, piękny las. Nagle odkryjesz zupełnie inny świat, spróbujesz lokalnych przysmaków i nie będziesz już chciał jechać z maksymalną prędkością z „wielkiego ośrodka” do równie zatłoczonego „modnego ośrodka wypoczynkowego”.
Planowanie podróży wakacyjnej – czy zawsze warto jechać autostradą?
Jadąc autostradą, dojedziesz szybko do celu… o ile nie będzie korków. Bo korki w okresie wakacyjnym mogą być na wjeździe, wyjeździe, przy bramkach do opłat. Do tego, mogą być remonty i wypadki, które zablokują przepustowość autostrady. Są i inne rzeczy, które można uznać za minusy, np.:
· Chcesz jechać po autostradzie, to musisz być pewną/ym swoich umiejętności za kierownicą i stanu technicznego pojazdu.
· Jazda autostradą jest monotonna. Widzisz tylko dwa albo trzy pasy ruchu, sznur pojazdów i ekrany dźwiękoszczelne. Czasami zobaczysz kolorowy most. Niebezpieczeństwo? Monotonia nudzi i usypia.
· Możesz się zatrzymać, ale tylko na wyznaczonych MOP (miejscach obsługi podróżnych).
· Jazda z prędkością 110 – 130 km/h wcale nie jest ekonomiczna. Zużycie paliwa zaboli Cię zwłaszcza w autach z małolitrażowymi silnikami z turbodoładowaniem. Jeszcze większe zaskoczenie nastąpi, gdy podróżujesz autem elektrycznym, gdy włączysz klimatyzację i audio. W praktyce przekonasz się, że elektromobilność jest tania tylko wtedy, gdy jeździsz po mieście i ładujesz auto w swoim domu, a nie na stacji szybkiego ładowania.
· Za przejazd autostradą trzeba zapłacić. I to całkiem sporo. Paliwo (i energia) też są drogie.
Ważny aspekt techniczny: zatrzymując się na MOP i włączając się potem do ruchu na autostradzie/drodze szybkiego ruchu przyczyniasz się do przyspieszonego zużycia silnika spalinowego (benzynowego i diesla) oraz turbosprężarki. Dlaczego? Bo zatrzymując się na MOP doprowadzamy do ostygnięcia silnika (obniżenia temperatury oleju, płynu chłodniczego itd.). Potem wyruszając z MOP i włączając się do ruchu na autostradzie/drodze szybkiego ruchu, musisz szybko osiągnąć prędkość 110/130 km/h. Układ smarowania silnika potrzebuje nieco czasu, żeby nadać olejowi silnikowemu odpowiednie ciśnienie. Kiedy kilkadziesiąt sekund po uruchomieniu silnika od razu dociskasz pedał gazu, jest problem z właściwym smarowaniem. Olej nie osiąga właściwego ciśnienia i nie trafia wszędzie w odpowiedniej ilości. To niszczy silnik i turbinę.
Planowanie podróży wakacyjnej – może warto pojechać drogą krajową albo bocznymi drogami?
Z pewnością będziesz jechać dłużej, niż autostradą. Wiele razy będziesz zwalniać do 50 km/h, przejeżdżając przez każdy obszar zabudowany. Możesz natknąć się na korki w mieście, choć zazwyczaj wystarczy po prostu unikać godzin szczytu.
Jakie są plusy?
· Najbardziej ekonomiczna prędkość: 80–90 km/h poza obszarami zabudowanymi. Silnik Twojego auta będzie palić naprawdę niewiele.
· Piękno krajobrazu i okolicy. Możesz je podziwiać. Będzie się co chwilę zmieniać.
· Możesz zatrzymać się w dowolnym miejscu na zwiedzanie, odpoczynek czy jedzenie. Wybierasz co chcesz, a nie to, co jest w MOP.
· Jeśli zaplanujesz swoją podróż wcześniej, możesz zwiedzić wiele ciekawych miejsc. Do tego dojdą Ci niespodzianki, które na pewno spotkasz.
· Nie musisz płacić za przejazd, choć z drugiej strony, w wielu miejscach będą czyhać fotoradary i auta ITD, albo radiowozy. Ale jeśli jedziesz uważnie, nie masz się czego obawiać.
· Drogi krajowe mogą być o wiele mniej oblegane, niż autostrady.
· W razie mgły czy nagłego, silnego deszczu, po prostu zatrzymasz się w pierwszym, bezpiecznym miejscu i poczekasz, aż problemy się skończą. Albo przeczekasz w hotelu. Na autostradzie ciężko jest uciec w razie problemów. I zawsze jest niebezpieczeństwo, że inne, rozpędzone auto w Ciebie wjedzie.
· W razie wypadku na drodze czy też remontu, możesz wybrać łatwo inną trasę. Nadłożysz trochę trasy, ale ominiesz zablokowaną drogę.
Które rozwiązanie jest lepsze? Każdy powinien zdecydować sam. Czasami po prostu warto spróbować. Wakacje to czas odpoczynku, a nie kolejny etap życia, w którym trzeba się ścigać z innymi, tym razem na drodze.
Michał Lisiak