Ekologia – materiały nowe i z odzysku wykorzystywane do produkcji aut
Do produkcji nowych samochodów używa się wielu materiałów z odzysku. To rozwiązanie bardzo pożyteczne dla środowiska. Coraz bardziej popularny jest fabryczny recycling części zamiennych, a nawet kompleksowe odbudowywanie aut używanych. Producenci nowych aut chwalą się też zastosowaniem niecodziennych materiałów do produkcji nowych aut.
W artykułach o premierach nowych samochodów słowo ekologia pojawia się dziesiątki razy: ekologiczny napęd, niska emisja spalin (ekologiczna), ekologiczne materiały użyte do produkcji tapicerki i elementów wnętrza.
Nie wszyscy są z tego zadowoleni. Bo nie zawsze wygląda to tak, jakbyśmy tego chcieli. Nie oszukujmy się. Prawdziwy fan motoryzacyjnego luksusu nadal będzie pragnąć samochodu, w którym fotele, kierownica i boczki będą pokryte prawdziwą skórą, a nie wynalazkami z konopi. Obrzydliwością dla niego będą części, wykonane ze starych sieci rybackich i krowiego łajna (to nie żart – o tym dalej). Równocześnie na pewno nie zaoponuje, kiedy w jego eleganckim aucie zastosowane zostaną części z włókna węglowego, zastępujące standardową stal na pokryciu karoserii, czy też elementy ze stopów aluminium, z których produkuje się głowice silników i wahacze zawieszenia.
Recykling części zamiennych przestał być czymś wstydliwym
Recykling części zamiennych przeszedł taką samą drogę, jak opony wielosezonowe. Kiedyś wyśmiewane, bo jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Potem nagle pojawiły się w ofertach niemal wszystkich producentów opon, stając się rozwiązaniem ekologicznym. Bo przecież stosowanie jednego kompletu opon zamiast dwóch (zimowych i letnich) to też ekologia. Fabryka nie zużyła kauczuku, krzemionki, stali i energii na wykonanie nowej opony. Nie trzeba było opony transportować do sklepu, ciężarówka nie wyprodukowała spalin i nie zużyła paliwa.
Co prawda, dzięki takiej ekologii niebawem może splajtować producent kauczuku, producent opon zmniejszy zatrudnienie o połowę a potem przeniesie produkcję do Chin, sklep z oponami padnie, a pan Staszek, który zawsze dla nas znajdował miejsce w kolejce, gdy wszyscy chcieli zmieniać opony, pójdzie na bezrobotne. Ale będziemy mogli się szczycić tym, że jesteśmy ekologiczni.
Recykling części zamiennych coraz częściej oferowany jest przez samych producentów. Przykładem mogą być fabrycznie regenerowane zaciski hamulcowe. W praktyce – po prostu piaskowane (czyszczone) z zanieczyszczeń, a potem odnawiane poprzez montaż nowych uszczelnień, nakładanie nowego smaru, ewentualnie montaż nowych tłoczków hamulcowych...
Ze stacji demontażu do produkcji nowych aut
Do stacji demontażu trafiają samochody stare, skorodowane i powypadkowe, których nie opłaca się naprawiać. Co się dzieje z nimi później? Część podzespołów trafia na sprzedaż. Zgodnie z prawem wolno sprzedawać wszystkie części blacharskie, silniki, skrzynie biegów, wyposażenie kabin, reflektory, czujniki, turbosprężarki, alternatory, rozruszniki i wiele innych.
Co się dzieje z resztą samochodu i z niesprzedanymi częściami? Pracownicy stacji demontażu rozbierają je, a potem dzielą na poszczególne materiały.
Metale trafiają do hut. Po podzieleniu wedle rodzajów, można je przetopić i użyć do wyprodukowania nowych stopów stali, żeliwa czy aluminium. Z nich bez problemu można produkować nowe karoserie, płyty podłogowe, części zawieszenia, bloki silników, tarcze hamulcowe i wiele innych.
Szkło trafia do hut szkła. Można je zmielić i użyć do produkcji nowych wyrobów szklanych, np. szyb samochodowych.
Producenci opon i uszczelek od lat korzystają przy produkcji nowych wyrobów z domieszki starej, zmielonej gumy, uzyskanej z opon czy uszczelek.
Gorzej jest z tworzywem. Są dziesiątki rodzajów tworzywa, jakich używa się do produkcji aut. Trzeba je odpowiednio podzielić, wedle rodzajów. A potem można mielić i uzyskany granulat wykorzystywać jako domieszkę przy produkcji nowych wyrobów.
Tak powinna wyglądać ekologia, choć... nie do końca wszystko działa tak, jak powinno. Ale akurat w tym przypadku idzie w dobrą stronę.
„Nowatorskie” materiały, używane do produkcji nowych samochodów
Producenci aut stale szukają nowych rozwiązań, aby być „bardziej ekologiczni”. Co oczywiste, szukają przy okazji oszczędności. Każda firma musi przynosić zysk – to podstawowe prawo ekonomii.
Od pewnego czasu osłonki do przewodów elektrycznych produkowane są z soi. Ma to niestety, skutek uboczny. Gryzonie, np. szczury, bezbłędnie rozpoznają, że taki przewód można zjeść. Odczuli to na własnej skórze właściciele aut elektrycznych w Nowym Jorku, którzy narzekali na nagminne „podgryzanie” przewodów do ładowania. W tym przypadku to nie tylko uciążliwe, ale i niebezpieczne.
A czy jest to ekologiczne? Przecież kolejne uprawy soi to kolejne tysiące ton nawozów, wody, wyciętych lasów, ogromnych maszyn rolniczych, które zużywają olej napędowy, statków wiozących soję, zużywających jeszcze więcej...
Pojawia się coraz więcej pomysłów, dotyczących zastąpienia standardowych tapicerek z weluru, z ekoskóry i przede wszystkim, prawdziwej skóry, różnej maści wynalazkami.
Nawet ekoskóra jest dziś na cenzurowanym, bo przy jej produkcji powstaje zbyt wiele CO2...
Jedną z alternatyw ma być materiał, który można produkować ze starych butelek PET (np. po napojach) i włókien konopnych. Taki materiał zastosowano między innymi w Nissanie Leaf pierwszej generacji.
Do produkcji desek rozdzielczych, tuneli środkowych, boczków drzwi, listew wewnętrznych i schowków można wykorzystać inne tworzywa sztuczne, pochodzące z recyklingu. Nawet stare sieci rybackie. Można tu też wykorzystać włókna z konopi indyjskich.
A co z zapowiadanymi materiałami z krowich odchodów? Krowy są dziś na cenzurowanym! Jedzą sporo trawy i paszy, produkują, za przeproszeniem, gazy, które podgrzewają atmosferę. Problemem jest też produkcja mleka. Na szczęście, w niemal każdym sklepie znaleźć można zamienniki (ekologiczne) produkowane z kokosa, migdałów czy ryżu. Może wykorzystanie krowich odchodów przy produkcji samochodów pozwoliłoby w jakimś stopniu złagodzić negatywny wpływ krów na klimat? Naukowcy (źródło: FORVIA) twierdzą, że z krowich odchodów można produkować tworzywa sztuczne. Mogłyby one zastąpić standardowe tworzywa, produkowane na bazie ropy naftowej. Czy chcielibyście jeździć autem, którego deska rozdzielcza byłaby wykonana z krowich odchodów? To już lepsze konopie indyjskie. Byle tylko nie wydzielały zapachu, bo potem kierowca stałby się narkomanem... A co, jeśli tworzywa, produkowane z krowich odchodów, również zaczną wydzielać hmmmm... woń?
Materiały mniej kontrowersyjne
Od wielu lat w samochodach (przede wszystkim) klasy premium stosuje się coraz więcej stopów aluminium. Są one wykorzystywane do produkcji felg, części zawieszenia (wahaczy), a coraz częściej także niektórych elementów karoserii. W przypadku karoserii rodzi to cale mnóstwo problemów, bo nadwozie z mieszanych materiałów narażone jest na powstawanie korozji. Poza tym w procesie produkcji trzeba stosować różne metody montażu.
Prawdziwe problemy pojawiają się, kiedy przyjdzie taki samochód naprawić...
Lepszym rozwiązaniem wydają się tworzywa sztuczne, wzmocnione włóknem węglowym. Z samego włókna węglowego korzysta się tylko w samochodach premium i super sportowych, ze względu na to, że ich nabywcy nie muszą liczyć się z finansami. Pewną alternatywą są włókna lniane albo jutowe. W wielu współczesnych autach, także klasy średniej, znaleźć można maski silnika i tylne klapy, wykonane z tworzywa.
Z włókna węglowego produkuje się również wały napędowe, stosowane w autach z napędem na tylną oś, z dołączanym napędem na tył albo z napędem 4x4. Takie wały, w odróżnieniu od stalowych, są lżejsze, co generuje mniejsze opory. Wał jest też mnie narażony na siły skrętne, które są najczęstszym powodem jego uszkodzeń.
Czym jeszcze zaskoczą nas producenci? Kupując nowe auto oczekujemy tego, że jego fotele będą przykryte specjalnymi pokrowcami z folii. Pokrowce mogą być produkowane z kukurydzy i ziemniaków. Taka metoda jest zresztą od wielu lat używana do produkcji toreb foliowych. Ich jedyną wadą jest smród.
Najbardziej ekologicznym rozwiązaniem byłoby całkowite pozbycie się samochodów, samolotów, ciągników, odkurzaczy, telewizorów, telefonów, sklepów, dróg, fabryk i powrót do jaskiń. Ale tego nikomu nie życzymy. Mamy nadzieję, że ekologia również może mieć normalną twarz. Szaleństwa nam nie potrzeba.
Michał Lisiak