Do działania Auto Katalogu wymagane jest włączenie obsługi JavaScriptu

Przeglądarka Internet Explorer nie jest wspierana. Proszę skorzystać z innej przeglądarki.

1749206704685 3.0.14

Dodge Durango SRT Hellcat – kot z piekła rodem

Testy i prezentacje
Zdjęcie autora - Darek BalcerzykDarek Balcerzyk
12 Cze '25
Dodge Durango SRT Hellcat – kot z piekła rodemŹródło: IBRM Samar

Nawet gdyby Dodge Durango SRT Hellcat nie miał innych zalet, to należałoby go kochać za sam dźwięk dobywający się spod maski i z układu wydechowego. Na szczęście ma wiele innych plusów, ale z miłością do takich aut powinniśmy się spieszyć. Nie wiadomo, jak długo będą mile widziane na Starym Kontynencie. Dla europejskich włodarzy mają bowiem podejrzany, amerykański rodowód oraz o 5 cylindrów i pół tysiąca koni mechanicznych za dużo.

Dodge Durango nie jest na polskich drogach często spotykanym zjawiskiem; sprawia na nich wrażenie raroga, a ponad 5-metrowe nadwozie czyni z niego wielkoluda w krainie liliputów. Jeśli już napatoczy się nam przed oczy, to zwykle jest mocno zużytym, leciwym egzemplarzem po przejściach, ściągniętym przez handlarzy złomem. Aż dziw bierze, że mimo wszystko takie coś jeździ i raczy jeszcze dobrze wyglądać.

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

Durango porusza się po drogach i bezdrożach już prawie 30 lat, więc jest z czego wybierać. Auto zadebiutowało w 1997 roku i wówczas było pierwszym 5-drzwiowym SUV-em Dodge’a. W gamie marki zastąpiło 3-drzwiowy model Ramcharger. W warunkach amerykańskich stanowiło (i nadal stanowi) średniej wielkości auto typu SUV. W Europie postrzegane jest jak duży SUV.

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

Oryginalnie Durango wzorowane było na pickupie z zakrytym bagażnikiem, zaprojektowane zostało do transportu siedmiu pasażerów i holowania przyczepy do 3 400 kg. W chwili debiutu miało przyciągnąć klientów, którzy poszukiwali SUV-a pośredniego między mniejszymi modelami, takimi jak Ford Explorer, a większymi - jak Chevrolet Tahoe. Do dziś pojazd miał (tylko) trzy generacje, z przerwą na lata 2009-2011, gdy zniknął ze sceny motoryzacyjnej. Szczęśliwie na nią powrócił właśnie modelem trzeciej generacji.

Dodge Durango SRT Hellcat – muscle SUV

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

Dodge Durango jest wyjątkowym przedstawicielem wymierającego gatunku muscle cars, czyli aut osobowych o wysokich osiągach, z tylnym napędem, dużym silnikiem (przeważnie V8) i specjalnym przygotowaniem w celu uzyskania maksymalnych osiągów. Wyjątkowym, bo na pierwszy rzut oka nie przypomina klasycznych amerykańskich muscle cars, takich jak Ford Mustang, Dodge Challenger czy Chevrolet Camaro. Jest SUV-em, na dodatek z napędem na cztery koła. A jednak, szczególnie w wersji SRT Hellcat, to rasowy muscle car.

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

Wydawałoby się, że ze względu na wysokie ceny paliwa, modę na ekologię, czy postępującą elektromobilność, samochody tego rodzaju skazane są na odejście w niebyt. Początek XXI wieku okazał się jednak dla nich łaskawy, a muscle cars cieszyły się sporą popularnością. Z czasem sytuacja się zmieniła, a Dodge Challenger oraz Chevrolet Camaro zostały wycofane z produkcji. Czy podobny los czeka Durango i muskularny SUV podąży za nimi do motoryzacyjnej Valhalli?

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

Nic na to nie wskazuje, a kolejna odsłona modelu planowana jest na 2027 rok (choć może ona być hybrydą). Tymczasem producent podbija jeszcze emocje wersją Durango SRT, na której czele znajduje się kompletnie absurdalna z punktu widzenia jakiejkolwiek ekonomii odmiana SRT Hellcat. Dyrektor finansowy Dodge’a zapewne rzewnie płakał, gdy podpisywał przelewy na produkcję takiego auta. (A może nie, bo oprócz umiejętności liczenia słupków z przychodami i kosztami cechowała go fantazja niezbędna do pracy w takiej marce?).

Dodge Durango SRT Hellcat – średniak czy wielkolud?

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

W Dodge’u Durango SRT Hellcat wszystkiego jest w bród, a nawet w nadmiarze: przestrzeni, komfortu, mocy i oczywiście emocji.

Auto mierzy 5 110 mm długości, 1 925 mm szerokości oraz 1 801 mm wysokości. Rozstaw osi wynosi 3 045 mm. Na warunki amerykańskie to wielkość zaledwie średnia, w Europie to już całkiem solidny rozmiar, nawet w przypadku SUV-a. Dla porównania, Toyota Land Cruiser najnowszej, ósmej już generacji, który też wygląda na olbrzyma ma „zaledwie” 4 925 mm długości, bliski kuzyn Durango, czyli Jeep Grand Cherokee ma 4 919 mm, Volvo XC90 – 4 950 mm, a Range Rover – 5 025 mm.

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

Obszerna kabina i możliwość przewiezienia do siedmiu osób (producent zapewnia, że trzyrzędowy SUV oferuje 50 konfiguracji siedzeń) sprawiają, że Durango jest rodzinnym SUV-em o aparycji muscle car’a. Na dodatek jest w swojej klasie liderem w holowaniu, co tylko dobrze świadczy o jego funkcjonalności.

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

Wnętrze Durango jest po amerykańsku luksusowe. Skórzane, czerwone fotele są bardzo wygodne i pomieszczą komfortowo osoby o gabarytach nawet znacznie przekraczających przeciętne. Między przednimi fotelami znajduje się miękki podłokietnik, z którego dwie osoby mogą korzystać bez obawy, że będą się przepychać czy szturchać łokciami. Przed kierowcą znajduje się nowoczesna deska rozdzielcza, w którą udanie wkomponowano 10,1-calowy ekran wyświetlacza (duży plus – ekran nie wystaje poza obręb deski). Jednocześnie, co dla starszych kierowców jest bardzo istotne, wiele funkcji można sterować za pomocą tradycyjnych przycisków czy pokręteł. Liczba guzików jest do ogarnięcia bez potrzeby uciekania się do pomocy pokolenia wychowanego na smartfonach.

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

Jeśli komuś znudzi się brzmienie silnika, może oddać się przyjemności słuchania muzyki dostarczanej przez 19-głośnikowy system audio Harman-Kardon.

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

Kabina Durango zawiera trzy rzędy siedzeń i nigdy nie wydaje się ciasna. Trzeci rząd siedzeń jest bardziej przestronny niż w wielu średniej wielkości konkurentach. Za nim pozostaje jeszcze sporo miejsca na bagaże (pojemność bagażnika to w tej konfiguracji 480 litrów). Czyż nie są to parametry godne auta na wskroś rodzinnego?

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

Dodge Durango SRT Hellcat – jedynie słuszny napęd

To jednak co najbardziej cieszy w Dodge’u Durango SRT Hellcat kryje się pod maską auta. A tam znajdziemy prawdziwego potwora: silnik 6.2L V8 Supercharged HEMI, który rozwija moc 710 KM i 875 Nm momentu obrotowego. Dzięki niemu Durango stał się najmocniejszym SUV-em z silnikiem benzynowym w historii. I nie ujmuje mu nic fakt, że tytuł ten dzieli z Jeepem Grand Cherokee Trackhawk, w którym już wcześniej była montowana ta jednostka.

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

Dzięki imponującemu V8, Durango SRT Hellcat rozpędza się do 100 km/h w 3,7 sekundy! Moc przekazywana jest na drogę za pośrednictwem 8-stopniowej automatycznej skrzyni biegów TorqueFlite.

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

A jak w tej sytuacji z oszczędnym gospodarowaniem paliwem? Podczas naszego testu komputer auta wskazywał zużycie benzyny na poziomie ok. 30 litrów na 100 km. Ale wystarczyło konsekwentnie jeździć z myślą o ekonomii, „o kropelce”, i wkrótce spalanie spadło do… 26,4 l/100 km. Czy to jednak ma jakiekolwiek znaczenie, gdy spod maski wydobywa się czysty bulgot V8, a większość aut na drodze nie może równać się z Hellcatem w konkurencji startu spod świateł? Przeważnie sama tego świadomość zupełnie wystarczy, by na widok zielonego światła ruszać powoli i dostojnie. Przeważnie…

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

Kierowca Hellcata’a ma do swej dyspozycji konfigurowalne tryby jazdy: Sport/Track/Tow/Snow/Custom, napęd 4×4 Quadra – Trac Active On Demand 4WD, system zarządzania napędem Selec-Trac i elektroniczną blokadę tylnego mechanizmu różnicowego. To wszystko sprawia, że Dodge Durango SRT Hellcat jest równie sprawny na lśniącym, równym asfalcie, jak i w terenie, na szutrowej, leśnej ścieżce. Ze względu na duże rozmiary, wagę (ok. 2,5 tony) oraz… cenę auto raczej nie powinno zapuszczać się w trudny teren. Z drugiej strony 20-centymetrowy prześwit kusi do sprawdzenia Durango na bezdrożach.

Dodge Durango SRT Hellcat – cena

Skoro rzekło się, że Dodge Durango jest wielki, to cena za auto nie może być inna. Jeśli wziąć jednak pod uwagę, co się za nią dostaje, to stosunek ceny do efektu jest całkiem dobry. Zresztą, Hellcat nie jest jedyną opcją w gamie modelu, stoi na jej szczycie, więc właścicielem nowego Durango w innej wersji można stać się za znacznie mniej wygórowaną kwotę pieniędzy.

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

„Nowego” jest tu kluczowym określeniem. Od kilku lat bowiem sprowadzaniem do Europy nowych aut marek Dodge i RAM zajmuje się szwedzka firma Klintberg & Way Automotive, która ma w Polsce swe przedstawicielstwo i sieć sprzedaży oraz serwisu. Polacy nie są zatem skazani na ściąganie bitych używek ze Stanów, mogą Dodge’a SRT Hellcata kupić w salonie, jak auto każdej innej marki, z gwarancją i z pełnym serwisem.

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

To, ile trzeba mieć złotówek, aby stać się właścicielem piekielnego kota? Z grubsza wystarczy 666 tys. zł (hm, czy takie trzy szóstki w cenie to przypadek? Nie sądzę…). Dobra wiadomość jest taka, że cennik Durango startuje od kwoty niewiele przekraczającej 300 tys. zł, co przy średniej cenie samochodu na polskim rynku sięgającej prawie 200 tys. zł, nie wydaje się kwotą przesadnie wygórowaną.

Dodge Durango SRT Hellcat – podsumowanie

Dodge Durango SRT Hellcat ma dwie twarze: potulnego, rodzinnego olbrzyma oraz piekielnego auta typu muscle car. Jak łączy te skrajne przeciwności? Bardzo dobrze, choć wiele zależy od kierowcy, czy będzie umiał okiełznać emocje, towarzyszące prowadzeniu takiego potężnego monstrum. Warto też podkreślić, że auto jest bardzo komfortowe, a przy tym nieprzesadnie zelektryfikowane - akurat na tyle, żeby się w nim dobrze czuć i mieć dostęp do wszelkich współczesnych elektronicznych systemów, ale bez przesady, która sprawiłaby, że kierowca mógłby pogubić się w nadmiarze elektroniki.

Dodge Durango SRT HellcatŹródło: IBRM Samar

No i jeszcze jeden argument za Hellcate’em: jest unikatem na polskich i europejskich drogach. Jeśli ktoś chce mieć kota z piekła rodem, który jest też białym krukiem, nie mógł lepiej trafić.

Podziel się ze znajomymi