Ford Puma Gen-E: kociak z prądem
Puma, jeden z najpopularniejszych modeli Forda w Europie, wzbogacona została o wariant elektryczny. W ten sposób amerykański koncern pragnie pokazać, że budowanie całkiem nowych samochodów elektrycznych nie jest jedyną drogą do elektryfikacji gamy modelowej. W grze pozostaje jeszcze opcja przystosowania istniejących, spalinowych aut do napędu elektrycznego. Czy najnowsza wersja Pumy stanowi dowód na słuszność takiego założenia?
Puma - nazwa znana w gamie Forda od lat. Nie tak legendarna jak Mustang czy Bronco, ale miejsce w historii koncernu ma zagwarantowane. W końcu, użyczyła swego imienia dwóm różnym modelom.
Starszym miłośnikom Fordów termin „Puma” przywodzi na myśl małe, trzydrzwiowe, sportowe coupé, które zadebiutowało w 1997 roku. Miało niecałe 4 m długości, ważyło nieco ponad tonę, bazowało na Fieście i stanowiło konkurencję dla Opla Tigry. Produkowane było krótko, zaledwie przez pięć lat (1997-2002).
Od zakończenia produkcji tego sportowego coupé minęło 17 lat i w 2019 roku Puma powróciła do gamy Forda, tym razem w wydaniu sportowego crossovera. Jednak poza nazwą auto nie miało (i nie ma) z poprzedniczką nic wspólnego, stanowi odpowiedź Forda na popularną w świecie motoryzacji modę na niewielkie crossovery oraz SUV-y. A wykorzystanie już raz użytej nazwy było przejawem popularnej wśród koncernów motoryzacyjnych tendencji do odkurzania archiwów. Widocznie łatwiej (i taniej) sięgnąć po stare, sprawdzone miano, niż wymyślić i promować nowe. Czy to dzięki nazwie, czy też wbrew niej, a najprawdopodobniej całkiem niezależnie, nowa Puma odniosła sukces rynkowy.
Ford Puma Gen-E: najmniejszy, ale nie mały
To było tylko kwestią czasu, kiedy w gamie Forda pojawi się mały, elektryczny crossover klasy B. Przecież to idealny format do miasta (czyli środowiska naturalnego „elektryków”), a jednocześnie typ pojazdu, którym można bez specjalnych wyrzeczeń wybrać się w dalszą podróż. Możliwości były dwie: albo stworzyć takie auto od nowa, albo wykorzystać auto już istniejące. Ford wybrał ten drugi wariant i tak spalinowa Puma stała się dawcą organów dla wersji elektrycznej. I to wbrew wcale nie tak rzadkim głosom, że przerabianie aut spalinowych na elektryczne nie ma sensu; że te ostatnie trzeba budować niezależnie.
Puma jest najnowszym, a zarazem najmniejszym „elektrykiem” w portfolio marki. W tym przypadku jednak najmniejszy nie znaczy mały. Nadwozie Pumy Gen-E mierzy 4 214 mm długości, co w tym parametrze plasuje ją w górnej strefie modelu (długość Pum rozpościera się, zależnie od wersji, od 4 186 do 4 226 mm).
Szerokość elektrycznego auta jest taka sama jak pozostałych odmian (1 930 mm z lusterkami), natomiast pod względem wysokości „elektryk” króluje wśród Pum – ma 1 555 mm, co sprawia, że przewyższa inne wersje nawet o 3,5 cm. Rozstaw osi jest identyczny i wynosi 2 588 mm. Ford Puma Gen-E jest przy tym stosunkowo lekki (jak na elektryka), jego masa własna wynosi 1563 kg.
Ford Puma Gen-E: mistrz funkcjonalności
Stylistyka nadwozia generalnie nie różni „elektryka” od innych wersji napędowych modelu. Zmiany dotyczą przede wszystkim przodu, gdzie „element w formie tarczy”, zastąpił konwencjonalną osłonę chłodnicy. Tylny spojler i specjalne wzory felg aluminiowych nadają wizualnie elektrycznej Pumie nieco dynamiki, a jednocześnie zmniejszają opory powietrza, co przekłada się na jej dobre osiągi.
Wnętrze auta jest przestronne, rzecz jasna jak na tę klasę pojazdu. W kabinie dominują tworzywa o przyzwoitej jakości. Dużym plusem (każdej) Pumy jest jej ergonomia. Fotele są wygodne, a na tylnej kanapie jest wystarczająco miejsca nad głową nawet dla wyższych pasażerów. Konsola środkowa została podniesiona i zawiera schowek na drobiazgi.
System informacyjno-rozrywkowy SYNC 4 z 12-calowym ekranem dotykowym korzysta z nawigacji skomunikowanej z chmurą obliczeniową, łączy się również bezprzewodowo z Apple CarPlay i Android Auto. Wbudowana Alexa pozwala na wydawanie poleceń głosowych.
Cicha jazda „elektrykiem” wręcz zachęca do słuchania muzyki, szczególnie gdy auto jest wyposażone w dobrej jakości sprzęt. W przypadku Pumy zestaw nagłośnienia Premium B&O zawiera 10 głośników, w tym subwoofer, oraz wzmacniacz o mocy 575W. Efekt audio jest bardziej niż przyzwoity.
Mały nie oznacza niepraktyczny. Podobnie jak inne Pumy, „elektryk” jest mistrzem funkcjonalności. Znany już z innych wersji samochodu system MegaBox (czyli dodatkowa przestrzeń w bagażniku) został powiększony do 145 litrów, co spowodowało zmianę jego nazwy na GigaBox. W połączeniu z 378-litrowym bagażnikiem całkowita pojemność przestrzeni bagażowej sięga 523 l. To więcej niż mają niektóre większe SUV-y. Auto dysponuje bagażnikiem z przodu (tzw. frunk) o pojemności 43 litrów.
Ford Puma Gen-E: napęd
Największa, a właściwie zasadnicza, zmiana skrywa się wewnątrz Pumy Gen-E. Tam bowiem znajduje się silnik elektryczny o mocy 123,5 kW/168 KM, dysponujący momentem obrotowym 290 Nm. Moc jest przenoszona na przednie koła przez automatyczną przekładnię. Auto przyspiesza do 100 km/h w 8 sekund, a jego maksymalna prędkość to 160 km/h.
Akumulator Pumy Gen-E ma 43 kWh netto. Według producenta, auto oferuje najkorzystniejsze w swojej klasie średnie zużycie energii, wynoszące 13,1 kWh/100 km. Na stosunkowo niskie zużycie energii ma wpływ zastosowanie systemu one-pedal. Umożliwia on nie tylko kontrolę pojazdu wyłącznie pedałem gazu (przyspieszanie i zwalnianie), bez użycia pedału hamulca, ale także na dodatkowe odzyskiwanie energii. Swoje dokłada również niewielka waga auta.
Maksymalna moc ładowania przy pomocy ładowarki prądu stałego sięga 100 kWh. Wówczas samochód można naładować od 10 do 80% w ok. 23 minuty. Puma Gen-E może przejechać do 376 km (dane producenta), a podczas jazdy w trybie ECO (z maksymalną prędkością ograniczoną do 105 km/h) - powyżej 400 km. W ruchu miejskim zasięg auta wzrasta (według WLTP) do 523 km.
Ford Puma Gen-E: pierwsze wrażenia
Od czasu debiutu spalinowej Pumy, model chwalony jest za funkcjonalność. Cieszy zatem, że wersja elektryczna modelu nic z niej nie traci, a przeciwnie, dodaje jeszcze co nieco (np. więcej miejsca na bagaż). To dobra wiadomość dla każdego, kto planuje dalsze podróże tym „elektrykiem” w towarzystwie liczniejszym niż swoje własne.
Auto ma sporo figlarnego uroku, może się podobać, szczególnie w żółtym kolorze, choć i niebieski jest atrakcyjny. Oferuje typową dla Forda, sprężystą pracę zawieszenia, które skutecznie tłumi większość nierówności.
Puma „z gniazdkiem” prowadzi się dobrze, jest stabilna zarówno przy wyższych prędkościach autostradowych, jak i podczas szybko pokonywanych ciasnych zakrętów, a układ kierowniczy sprawnie utrzymuje kontrolę nad autem.
Oszczędne gospodarowanie prądem, to kolejna zaleta elektrycznej Pumy. Podczas testu, który przebiegał ulicami Warszawy oraz terenami podmiejskimi, auto zużywało średnio ok. 11 kWh/100 km. Przy spokojniejszej jeździe zużycie prądu spadło nawet poniżej 10 kWh/100 km.
Ford Puma Gen-E: ceny
Elektryczna Puma wjeżdża na polski rynek w dwóch wersjach wyposażenia: Puma oraz Premium. Dodatkowo można wykupić trzy pakiety: Comfort (wyłącznie dla wersji Puma; zawiera m.in. bagażnik otwierany/zamykany elektrycznie i bezdotykowo, system bezkluczykowy, lusterka boczne sterowane, podgrzewane i składane elektrycznie), Winter (zawiera podgrzewaną szybę, kierownicę oraz przednie fotele) oraz Driver Assistance (zawiera m.in. systemy wsparcia kierowcy, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, kamerę 360 stopni).
Ceny Pumy Gen-E startują od 106 900 zł, o ile kupującemu uda się spełnić wymagania programu "NaszEauto" i uzyska dofinansowanie w wysokości 40 tys. zł. Bez dopłaty cena podstawowej Pumy na prąd zaczyna się od 146 900 zł. Wersja wyposażenia Premium kosztuje od 116 900 zł, również po uwzględnieniu pełnej rządowej dopłaty. Bez niej wzrasta do 156 900 zł. Co interesujące, niezależnie od wersji modelu, w cenie zakupu Pumy Gen-E jest Wallbox o wartości 4 500 zł.