Forthing T-Five. Stylistyka nie jest jego jedynym atutem
Średnia ocena8
8Śr. ocena
Forthing T-Five to chiński SUV, który zadebiutował w Polsce w 2024 r. Samochód napędzany jest doładowanym benzyniakiem 1.5 o mocy 177 KM, z którym współpracuje automatyczna skrzynia biegów. W teście sprawdziłem, jak spisuje się ten model w codziennym użytkowaniu.
W Chinach w 2001 r. powstała marka Fengxing – producent samochodów działający w ramach koncernu Dongfeng. W Państwie Środka nadal jeżdżą po ulicach samochody marki Fengxing, ale w Europie są one znane pod nazwą Forthing. Jednym z modeli tego producenta jest kompaktowy SUV Forthing T-Five.
Już na pierwszy rzut oka samochód budzi zainteresowanie. To oczywiście zasługa atrakcyjnej wręcz sportowej stylistyki. Nie ma co ukrywać, że z przodu pojazd kojarzy się z Lamborghini Urusem. To zasługa ukształtowania maski i umieszczonego na niej firmowego logo. Jeżeli do tego doda się wąskie reflektory oraz duży wlot powietrza w zderzaku to możemy bez obaw mówić o rasowym wyglądzie.
Tył prezentuje się nie mniej spektakularnie. Za sportowy wizerunek pojazdu dbają od tej strony aż cztery końcówki układu wydechowego oraz dachowy spoiler, natomiast eleganckie postrzeganie to zasługa pasa świetlnego poprowadzonego przez całą szerokość nadwozia.
Forthing T-Five – we wnętrzu też udany
Po tak efektownym wstępie od części pasażerskiej również oczekujemy równie atrakcyjnego wyglądu. Deska rozdzielcza rzeczywiście prezentuje się ładnie, choć niektóre materiały okazują się twarde w dotyku. Szlachetny charakter nadają wnętrzu chromowane aplikacje na kierownicy oraz fortepianowy lakier na konsoli środkowej.
Zalet części pasażerskiej jest jeszcze więcej. Podróż odbywa się na optymalnie wyprofilowanych fotelach z wystarczającym bocznym trzymaniem, pozycja za kierownicą okazuje się wygodna, ale największym atutem jest duża ilość miejsca w obu rzędach siedzeń. Nawet, gdy jedna za drugą podróżują wysokie osoby nikomu nie powinno zabraknąć miejsca na nogi czy nad głowami.
Forthing T-Five to kandydat na pojazd rodzinny. Nie dziwię się temu, bo oprócz przestronnego wnętrza pojazd ma też pojemny bagażnik. To prawda, że 480 litrów nie jest rekordową wartością (konkurencyjny MG HS ma kufer o pojemności 507 l), ale wystarczy na spakowanie urlopowego ekwipunku całej familii. Jeżeli podróżuje się maksymalnie w dwie osoby, to zyskuje się część ładunkową o kubaturze 1480 l (MG HS – 1484 l).
Forthing T-Five – silnik z gamy Mitsubishi
Forthing T-Five ma pod maską doładowaną jednostkę 1.5 generującą 177 KM oraz 260 Nm. W przeciwieństwie do stylistyki nadwozia takie wartości silnika rodem z Mitsubishi nie nadają autu nawet namiastki sportowego charakteru. Potwierdzeniem tego są wrażenia podczas jazdy – pedał gazu do podłogi, a samochód rusza niespiesznie. Owszem 9 s do setki nie czyni z Forthinga zawalidrogi, ale też nie jest powodem do dumy. Niemniej takie osiągi okazują się nieco lepsze niż w przypadku konkurencyjnego MG HS-a ze 173-konnym benzyniakiem i automatyczną skrzynią biegów. Ten model setkę osiąga po 9,6 s.
Na usprawiedliwienie działania jednostki napędowej dodajmy, że przeciętne przyspieszenie to częściowo sprawka zastosowanej dwusprzęgłowej, 7-stopniowej przekładni. To prawda, że jej mechanizm zmienia biegi bez szarpnięć, ale czasami robi to zbyt wolno. Odczuwa się to przede wszystkim podczas startu.
Forthing T-Five – to nie jest oszczędny typ
Pod maską 177 koni technicznych, a do tego 1925 kg masy własnej. Przy takich parametrach trudno liczyć na umiarkowane zużycie paliwa. Producent obiecuje zapotrzebowanie na benzynę na poziomie 7,4 l/100 km.
Tymczasem w trakcie testu w mieszanym cyklu udało mi się osiągnąć średnie spalanie rzędu 9,5 l/100 km. Nie dość, że to dwa litry więcej niż założenia Forthinga, to w dodatku ta wartość sama w sobie nie brzmi optymistycznie.
Forthing T-Five – nie dla mięczaków
Jeżeli lubicie samochody, które mają sztywno zestrojone zawieszenie, to Forthing T-Five może być dla Was dobrą propozycją. Twarde nastawy układu jezdnego przydają się przede wszystkim w trakcie dynamicznego pokonywania krętych odcinków drogi. W takiej sytuacji nadwozie nie przechyla się nadmiernie, a pojazd zawsze podąża posłusznie za poleceniami wydawanymi przez kierowcę.
Miłośnicy zrelaksowanej jazdy oraz dobrego komfortu resorowania nie powinni czuć się pokrzywdzeni. To dlatego, że konstruktorzy nie przesadzili z twardością podwozia. W efekcie pokonywanie nierówności nawierzchni nie kończy się nadmiernymi podskokami pojazdu.
Forthing T-Five – czy ten chiński SUV ma atrakcyjną cenę?
Za samochód trzeba obecnie zapłacić 135 900 zł. To korzystna cena za przestronny model z bogatym wyposażeniem. Jednak można jeszcze taniej. To dlatego, że Forthing T-Five w dalszym ciągu dostępny jest z roku modelowego 2024, a wówczas za auto zapłacimy 129 900 zł. Atutem pojazdu są warunki gwarancji – 5 lat lub 150 tys. km.
zdjęcia: Krzysztof Panek