Land Rover Defender 3.0D. Całe szczęście, że to diesel
Land Rover Defender z 300-konnym dieslem pod maską ma wszystko co niezbędne do przedzierania się przez wymagające bezdroża. Jednocześnie jest bogato wyposażonym samochodem wykończonym materiałami wysokiej jakości. W teście sprawdziliśmy, które cechy dominują – terenowe czy luksusowe.
Land Rover Defender to samochód legenda. Jednak ikoniczne postrzeganie dotyczy przede wszystkim pierwszej generacji produkowanej w latach 1983-2016. Wprawdzie obecny model, który powstaje od 2020 roku pod względem stylistycznym oraz możliwości terenowych przypomina poprzednika, ale to zupełnie inny samochód. Pojazd dla kierowców oczekujących wysokiej dzielności terenowej, ale nie koniecznie marzących o taplaniu się w błocie. Czym zatem jest aktualne wydanie brytyjskiego modelu?
Z pewnością z racji wysokiej ceny Land Rover Defender jest pojazdem dla nielicznej grupy kierowców. Potwierdzeniem tego są dane analizowane przez IBRM Samar. W 2024 roku na samochód zdecydowało się w Polsce 353 kierowców. Tymczasem w 2023 roku auto nabyły 423 osoby. Zatem spadek rok do roku wyniósł 16,55 proc.
Land Rover Defender – wzrost popularności w 2025 roku
Wygląda jednak na to, że 2025 rok może być znacznie lepszy dla Land Rovera Defendera w porównaniu z 2024 rokiem. Dane analizowane przez IBRM Samar pokazują, że w okresie styczeń-maj udało się sprzedać w Polsce 283 auta, podczas gdy w analogicznym okresie 2024 roku do klientów wydano 170 egzemplarzy Land Rovera Defendera. To oznacza wzrost popularności aż o 66,47 proc.
Land Rover Defender występuje w trzech wersjach długości oznaczonych jako: 90, 110 oraz 130. W teście mieliśmy okazję zweryfikować walory odmiany 110. To samochód o wymiarach (dł./szer./wys.) 4758/1996/1967 mm, przy rozstawie osi wynoszącym 3022 mm. Jeżeli uwzględnimy umieszczone na drzwiach bagażnika koło zapasowe, to długość pojazdu wzrasta do 5018 mm.
Land Rover Defender 110 ma optymalne gabaryty. To prawda, że wersja 90 o długości 4583 mm będzie poręczniejsza, ale za to ma mniej funkcjonalne, 3-drzwiowe nadwozie. Z kolei odmiana 130, której nadwozie mierzy na długość 5358 mm (rozstaw osi jest taki sam, jak w modelu 110) w pewnych sytuacjach (czytaj: jazda w mieście, manewrowanie) może być przyczyną dyskomfortu w trakcie prowadzenia.
Zatem Land Rover Defender 110 wydaje się optymalny. Z jednej strony poruszanie się po mieście nie jest nadmiernie uciążliwe, a z drugiej pojazd ma wystarczająco przestronne wnętrze. W obu rzędach siedzeń wygospodarowano dużo miejsca zarówno na wysokości kolan, jak i nad głowami.
Do tego dochodzi bagażnik o pojemności 786-1875 l. Tym samym pojazd sprawdzi się podczas rodzinnych wycieczek. Szkoda tylko, że utrudniony jest załadunek od strony chodnika. To dlatego, że drzwi kufra otwierają się na prawo. Z auta zadowoleni będą amatorzy karawaningu, bowiem testowany Land Rover Defender uciągnie przyczepę o masie dochodzącej do 3500 kg.
Land Rover Defender 3.0D – pod maską pracuje 300 rączych koni mechanicznych
Tu należy się pewne wyjaśnienie. Testowany przez nas Land Rover Defender 3.0D napędzany jest 300-konnym dieslem. Tymczasem w aktualnym cenniku są tylko wysokoprężne odmiany, których jednostki generują 200 KM, 249 KM bądź 350 KM. Skąd taka rozbieżność? Otóż nasz egzemplarz pochodził jeszcze z poprzedniego roku modelowego (nadal dostępne są takie auta).
Ważniejsze jest to, że tak uzbrojony pojazd rozpędza się do setki po 7 s. Taki wynik sprawia, że w trakcie dynamicznego przyspieszania można poczuć namiastkę podróżowania sportowym modelem. Do tego dochodzi jeszcze efektowny, basowy dźwięk jednostki napędowej.
W trakcie jazdy ani przez chwilę nie odczuliśmy niedostatku momentu obrotowego. To akurat nie dziwi, bo 650 Nm dostępnych jest już od 1500 obr./min. Po mocnym wciśnięciu pedału gazu pojazd sprawnie zabierał się do pracy, a dynamiczne zwiększanie prędkości, to dodatkowo zasługa automatycznej skrzyni biegów. Każde z przełożeń włączane jest nie tylko delikatnie, lecz także bardzo szybko.
Land Rover Defender 3.0D – mocny i szybki, a co ze spalaniem?
Nie ma co oczekiwać, że silnik 300-konnego Land Rovera Defendera ważącego 2436 kg będzie oszczędny. Rzeczywiście zużycie paliwa trudno określić mianem umiarkowanego, ale test pokazał, że wcale nie jest najgorzej.
Producent obiecuje średnie zapotrzebowanie na olej napędowy na poziomie 8,5 l/100 km. Tymczasem w trakcie sprawdzianu jednostka konsumowała na każde 100 km około 10 l paliwa (jazda miejska, trasą szybkiego ruchu i autostradą). Naszym zdaniem zarówno sam wynik, jak i półtoralitrowa nadwyżka względem danych fabrycznych są akceptowalne.
Land Rover Defender z pneumatycznym zawieszeniem to gwarancja świetnego tłumienia nierówności (podczas testu nie było wybojów, które drastycznie obniżyły komfort resorowania) oraz precyzyjnego prowadzenia. Zarówno na wprost, jak i na zakrętach samochód zachowywał się stabilnie. Pomimo wysokiego nadwozia nie czuć było nadmiernych przechyłów w trakcie dynamicznej jazdy na zakrętach.
Land Rover Defender 3.0 – udana, ale też droga terenówka
Fani jazdy na bezdrożach też nie będą zawiedzeni. Tym bardziej, że nasz egzemplarz miał na pokładzie pakiet offroadowy (9640 zł). Dzięki temu podczas podróżowania w terenie pomaga nie tylko System Terrain Response, napęd 4x4 czy kosztujący 6770 zł aktywny tylny mechanizm różnicowy, lecz także odpowiednia konstrukcja nadwozia. Kąty natarcia/rampowy/zejścia wynoszą odpowiednio 37,6/27,9/41,9 stopnia. Z kolei głębokość brodzenia to 900 mm.
Land Rover Defender 3.0D X-Dynamic HSE 110 to wydatek 524 600 zł. Jednak na pokładzie testowanego pojazdu znalazło się dodatkowe wyposażenie o łącznej wartości 55 840 zł. Tym samym całkowity koszt zakupu samochodu to 580 440 zł.